Tomasz 'Tomek' Danis

Studia i później to mieszanka wszystkiego. Odkrycia w rodzaju Placebo, Within Temptation, Craig Armstrong, Sabrina Setlur, a także czasy dyskotek z Britney Spears, Christina Aguilerą, J.Lo, T.a.t.u itp. Co zrobić - było jednak fajnie! :-)

Czasy liceum to Puff Daddy (obecnie P.Diddy), czarna muzyka typu C-Block czy Nana oraz moje największe odkrycie tamtych czasów Celine Dion. Możecie wierzyć lub nie, ale w latach 1995-98 Celine śpiewała o lata świetlne lepiej niż Mariah Carey czy Whitney Huston (i zdecydowanie lepszą muzykę niż teraz) i przy okazji miała tę zaletę, że nikt jej nie znał czyli była moją "własną idolką". Wtedy też w Polsce wygrywała zdecydowanie u mnie Kasia Kowalska i O.N.A.

Z muzyką imprezuję, uczę się (no, to może dopiero ostatnio - nie za dużo nauki było w podstawówce i liceum ;-)), pracuję i śpię! Gusta mi się zmieniają, ale chyba nie odrzucam żadnego gatunku muzyki (poza disco polo, którego nie akceptuję z przekonania). Zdecydowanie wolę żeński wokal niż męski, chociaż nie wyobrażam sobie brzmień Placebo czy wspomnianej Metalliki śpiewanych przez kobiety.

Niestety nie widzę za dużo pozytywnych przebłysków w ostatnich latach - nawet Idol specjalnie nie pomóg. Hip-hop zrobił się masowy i to dobrze - niech chłopaki zarobią trochę pieniędzy.

Słucham też polskich wykonawców - trochę szkoda mi rozpadu O.N.A. i biednej Chylińskiej, która artystycznie skończyła się chyba kilka lat temu (a może właśnie dlatego się rozeszli). Cierpię minimalnie z powodu upadku klasykow jak Edyta Bartosiewicz, ale chyba czas najwyższy na zmianę pokoleniową. Niestety nie widzę za dużo pozytywnych przebłysków w ostatnich latach - nawet Idol specjalnie nie pomóg. Hip-hop zrobił się masowy i to dobrze - niech chłopaki zarobią trochę pieniędzy.

Nie lubię być oszukiwany jednym ciekawym singlem i beznadziejną resztą płyty - kilka takich przypadków mnie spotkało. Tutaj dochodzę do sprawy CD vs. MP3. Ja bardzo lubię posiadać fizyczną płytę, kupuję wyłacznie oryginały jednocześnie traktując MP3 jako doskonały nośnik muzyki w podróży oraz zachęcający do zakupu płyty. W moim przypadku, gdyby ktoś zlikwidował MP3 wytwórnie zarobiłyby na mnie zdecydowanie mniej - nie kupuję kota w worku. Już nie!

Dla mnie muzyka to głównie jednak rozrywka. Nie eksperymentuję na siłę z brzmieniem, rytmem i wokalem szukając oryginalności. Słuchanie przede wszystkim ma mi sprawiać przyjemność i jeśli wtórny kompozycyjnie utwór jest fajny to nie mam nic przeciwko takim artystom.

Muzyka była zawsze bardzo ważna w moim życiu. Najpierw na podstawówkowych dyskotekach oczywiście skupialiśmy się na kawałkach Sinead O'Connor i Roxette, przechodząc powoli do cięższych brzmień Offspring i Pearl Jamu. Po polsku rządziły Róźe Europy, Kobranocka, Lady Pank a pod koniec wielki kielecki Liroy. Jako wierny fan Metalliki znający ich historię, albumy i skład zespołu zdobyłem prawo do noszenia ich prasowanki na klacie bez obawy, że jakiś większy fan poczuje się urażony.