Copyright 2005 by Tomasz Danis

Danis.pl

>>

Prywatnie

>>

>>

SGH

Edukacja

Harvard Business School
Szkoła Główna Handlowa
L.O. im. J.Bema w Ostrołęce
SP nr 6 w Ostrołęce

 

 

Trzy rzeczy, dzieki którym na SGH jest przyjemnie

Przyjaciele i znajomi

Im więcej znajomych tym lepiej. Jest z od kogo wziąć notatki z wykładu, na który nie chciało się pójść, od kogo spisać zadanie domowe, dostać ksero lub pożyczyć książke, z których trzeba nauczyć sie na egzamin. Wszystkie te rzeczy ułatwiają studentowi edukację i przeżycie szczególnie pierwszych trzech semestrów.

Nie to jest jednak najważniejsze. Na SGH system zbudowano tak, że nie ma stałych grup na zajęciach. Nie ma możliwości zbudowania trwałych przyjaźni z osobami, które widujesz raz w tygodniu przez 90 minut. Co cię może uratować? Obóz integracyjny dla świeżo przyjętych studentów. Nie ma lepszego sposobu na wkroczenie do SGH jak z ekipą 50 lub 100 osób, z którymi się wspólnie imprezowało. Szkoła jest wtedy przyjazna, nauka łatwa, jest gdzie powiesić kurtkę ;-) (kanciapa organizacji) no i przede wszystkim są to ludzi, z którymi widzisz sie cały czas i imprezujesz. Tak rodzi się przyjażń - rzecz na SGH (jak i w życiu) bezcenna.

Wyjazdy

Moja rada - nie oszczędzaj i nie odmawiaj sobie niczego, a już szczególnie imprez wyjazdowych. Narty, łódki, wyjazdy na festiwal filmowy do Kazimierza, wspinanie się po górach, pływanie w ciepłych źródłach pośród śniegu i międzynarodowe wymiany studenckie - to są jedyne wspomnienia, które będą się liczyły. Oczywiście imprezy lokalne też są fajne, ale trochę podobne do siebie.

A jeśli na przeszkodzie stoją finanse to trzeba się zmobilizować i szybko zarobić parę groszy (w ciągu roku) - oszczędzać będziemy w wieku lat 50 na edukację naszych dzieci ;-)

Organizacje i projekty

Przychodzi na SGH ten moment, gdzie ludzie zaczynają myśleć o karierze (gdzieś koło trzeciego roku) i szukają praktyk studenkich. Dobrym startem jest zaangażowanie się w różnego rodzaju projekty organizacji już na pierwszym roku: np. organizując konferencje, targi pracy, wymiany studenckie, obozy itp. To pomaga zbudować dobrą bazę dla waszego CV i przy poszukiwaniu pierwszych praktyk stawia was w dobrym świetle w ocenie rekrutujących (to, że byliście aktywni).

Trochę później czyli jak już poznacie dobrze pierwsze 100 osób ;-) możecie aktywniej włączyć się w działalność kół naukowych, stowarzyszeń non-profit typ ConQuest Consulting itp.

Nie należy jednak się tym wszystkim stresować. Projekty to przede wszytskim fajna zabawa. Pierwsze lata poświęćcie nauce i poznawaniu przyjaciół, a projekty traktujcie jaką dodatkową rozrywkę a nie część "wyścigu szczurów".

Aha i na SGH nie ma "wyścigu szczurów" - ścigacie się wyłacznie sami ze sobą...

Czerwiec 1998 - Wrzesień 2003

Szkoła Główna Handlowa - www.sgh.waw.pl

Zdobyty pierwszy szczyt

Jest jakiś mistycyzm w dostaniu się na SGH, coś takiego, co w USA występuje właśnie przy dostaniu na Harvard. Gdy dowiedziałem się, że dostałem się na SGH (dzięki wynikom zamieszczonym w Internecie, co jak na tamte czasy było super nowoczesną technologią wśród uczelni polskich) poczułem jakbym zdobył świat.

Wydaje mi się, że większość studentów SGH odbiera przyjęcie na studia jako pierwszy życiowy sukces w zakresie edukacji (może poza laureatami olimpiad). Do tej pory (w podstawówce i liceum) nic nie miało prawa się nie udać. Tutaj mogło się zdarzyć, że słabsza dyspozycja dnia mogła zaważyć na całej przyszłości. Na szczęście się udało (z wystarczającym zapasem punktów, żeby wierzyć, że to nie przypadek) i już wiedziałem, że mogę pakować walizki do Warszawy a nie do Poznania.

-------------------------------------------------------------------------  początek strony

Szkoła życia

SGH wyróżnia przede wszystkim system punktów kredytowych i duża dowolnyść ich zbierania. Właściwie tylko pierwsze dwa semestry są standardowe. Już na trzecim (mimo, że ciągle każdy robi przedmioty obowiązkowe) urozmaicaliśmy sobie studia dodatkowymi przedmiotami (np.: "Prestiż, Uznanie Sukces" - fajne prawda?). Tak jak większość studentów sam musiałem się troszczyć o mój rozkład zajęć o wykładowców i o to, żebym w końcowym rozrachunku chociaż w przybliżeniu robił "jakiś" kierunek studiów.

Ta dowolność układania sobie planu pozwala realizować wiele zajęć dodatkowych (lub odpoczywać). Ja większość czasu pozaszkolnego spędzałem z przyjaciółmi z popularnego "ZSyPu" lub z ConQuest-u, gdzie próbowaliśmy zrozumieć na czym polega "dorosły konsulting". Nie do uniknięcia są małe przerwy w rozkładzie dnia, na które nie ma się pomysłu, ale to skłania bardzo szybko do przemyśleń, że mieszkanie koło szkoły nawet droższe jest tego warte. Po roku spędzonym na Ochocie i poznaniu co to znaczy ul. Wawelska w godzinach porannego szczytu (szedłem szybciej, niż autobus, którym potencjalnie mogłem jechać na Mokotów) postanowiłem zamieszkać nie dalej niż w odległości 5 min środkami komunikacji miejskiej lub 10 min. piechotą od SGH - był to zresztą strzał w dziesiątkę.

-------------------------------------------------------------------------  początek strony

Szkoła i... przyjaciele

Tutaj poznałem swoich najlepszych przyjaciów. Miałem szczęście pojechać na "zerówkę" ZSP i stamtąd przywieżć 50 znajomych, z których później wyłonili sie przyjaciele. Tradycja zerówkowa dostarczała nowych rekrutów co roku, tak więc teraz mam przyjaciół w różnym wieku. To z nimi przeżyłem najlepsze chwile w swoim życiu. Nie wiem co bym robił na SGH bez nich, więc jeśli ktoś szuka pomysłu na studenckie życie, rada jest tylko jedna: idź do dużej wyluzowanej organizacji studenckiej, gdzie ludzie lubią się bawić. Reszta przyjdzie sama.

-------------------------------------------------------------------------  początek strony

Czy było ciężko

Szkoła nie była bardzo trudna. Jak każdy miałem chwile zwątpienia przed egzaminami z matematygi, statystyki czy ekonometrii. Na trzecim roku robi się spokojniej, chociaż i wtedy też zdarzały się przypadki, gdy zdając egzamin dwie godziny po powrocie z nart na Słowacji stresowałem się o wynik egzaminu ;-)

Jakkolwiek szkoła stwarza duże możliwości dla studentów porzwoju pozaakademickiego o tyle podejście niektórych wykładowców do przedmiotów budzi wątpliwości o profesjonalizm. Szczególnie teraz, gdy zestawiam to z zaangażowaniem profesorów na Harvardzie wypada to na niekorzyść SGH.

-------------------------------------------------------------------------  początek strony

Koniec bez fajerwerków

Obroniłem się dosyć szczególnego dnia 11 września 2003 roku w drugą rocznicę ataku terrorystycznego na World Trade Center. Obrona pracy magisterskiej była najłatwiejszym jak do tej pory egzaminem, chociaż jej napisanie nie przyszło mi łatwo - musiałem ją pisać w weekedny po wyczerpującym tygodniu pracy w McKinsey. Wtedy jeszcze nie wiedziałem co to znaczy napisać dobre eseje na MBA łącząc to z pracą konsultanta, ale tego dowiedziałem się dopiero półtora roku później...

-------------------------------------------------------------------------  początek strony

Podziękowania

Szczególne wyrazy szacunku i podziekowania należą kilku profesorom, którzy w mojej edukazji wyróżnili się szczególnie pozytywnie (kolejność alfabetyczna).

dr Joanna Cygler - która potrafila nas zmobilizować do zaangażowania w przedmiot na bieżąco a nie tylko przed egzaminem końcowym z Zarządzania Strategicznego

dr Jan Kryński - który doprowadzał nas do łez (ze śmiechu) na wykładach z Encyklopedii Prawa czy Prawa Cywilnego - duże brawa za jakość "przypowieści"

dr Tomasz Przybyciński - który prowadził zajęcia w wyjątkowy sposób pobudzając dyskusję wśród studentów i zawsze udowadniał tezę którą zamierzał, niezależnie od zawiłych dróg, na które próbowali go sprowadzić studenci Teorii Konkurencji lub Analizy Strategicznej w Przedsiębiorstwie

mgr Sława Rajkowska - która w znakomity sposób potrafiła zmotywować nas do super intensywnej nauki Języka Niemieckeigo poprzez swoją stanowczość i wysoko zawieszoną poprzeczkę, poczym gdy już zaczynaliśmy lubić tradycyjnie "znienawidzony" język dokonała cudownej transformacji w najbardziej wyrozumiałego i wspierającego pedagoga na świecie (tutaj wypada mi podziekować Pani Rajkowskiej, że mimo iż oblewała takich studentów jak obecny prof. Leszek Balcerowicz mnie postanowiła zachować przy życiu!)

Strona Główna

Film: "Słodko Gorzki"; Paulina (Anita Werner) i Mat (Rafał Mohr)

Napisz do mnie

tomasz@danis.pl